Państwo Środka. Kraj kwitnących wiśni. Kraj basków. Kraina wiecznego lodu. Na świecie jest ponad dwieście krajów. Każdy z nich można by odpowiednio nazwać. Czy wiedziałeś, że na Polskę nazywa się krajem kwitnącej lipy?
Na szczycie mojej listy znajduje się Kraj Uśmiechu. Tajlandia. W przewodnikach, w Internecie, w opowieściach. Wszędzie można spotkać się z tym określeniem. Jednak dopiero będąc na miejscu można przekonać się co to tak naprawdę oznacza. Uśmiech dla Tajów to ich drugie ja. Uśmiechają się nie tylko liczni sprzedawcy dobra wszelakiego, ale również przechodnie, mijani mieszkańcy. Uśmiechają się mieszkańcy dalekich, górskich wiosek i wielkich miast.
Jednak uśmiech dla Tajów to nie tylko oznaka radości i szczęścia. Jest to cecha charakteru, na którą ogromny wpływ ma kultura tamtego rejonu świata.
Tajowie, tak jak i inni mieszkańcy Azji Południowo – Wschodniej, ogromną wagę przykładają do zachowania twarzy. Stracić twarz można zarówno popełniając błąd, zło czy robiąc coś niewłaściwego, ale też powodując utratę twarzy przez drugą osobę. Stąd też trudno tam o prawdziwą kłótnię, krzyki czy też otwarte wyrażenie niezgody. Na sytuacje stresowe Tajowie zazwyczaj reagują śmiechem. I dopiero, gdy nieświadomy niczego turysta zacznie się złościć Taj potrafi nie wytrzymać. Dlatego, jeśli chcemy coś osiągnąć, nawet w najbardziej nieprzyjemnej sytuacji, warto pamiętać o spokoju, opanowaniu i… uśmiechu.
I tu mogę przytoczyć własną historię. Nie pytajcie mnie jak to zrobiłyśmy, ale będąc w Tajlandii, miałam z koleżanką wypadek na skuterze. Skuter zwróciłyśmy poobijany, po tym jak przejechałyśmy na nim trzy ruchliwe pasy jezdni i o mało nie skończyłyśmy naszej krótkiej przejażdżki w rzecze… Z wrażenia, że nic nam się nie stało, zaczęłyśmy śmiać się jak głupie. Pracownik wypożyczalni podbiegł z uśmiechem, wypytując czy na pewno nic nam się nie stało. I tak uśmiechaliśmy się do siebie dopóki nie przyszła właścicielka. Też była uśmiechnięta. Przynajmniej dopóki nie zaczęłyśmy twierdzić, że żąda od nas zbyt dużej kary za szkodę. I to był nasz pierwszy błąd – źle zwerbalizowałyśmy naszą próbę negocjacji, podważyłyśmy jej autorytet i rację. Naszym drugim błędem było przyjęcie chłodnej miny i próba przeprowadzenia twardych, europejskich, negocjacji. Niestety, cała moja wiedza na temat różnic kulturowych, wyparowała w stresowej sytuacji. Po tych dwóch błędach nie było już mowy o jakichkolwiek negocjacjach, a Tajska szefowa, która i tak już przez nas straciła twarz, nie miała nic do stracenia i też przestała być miła. I to my byłyśmy na straconej pozycji, nie ona.
Tajowie śmieją się również wtedy, gdy nie wiedzą jak się zachować. Np. gdy dowiedzą się o naszej stracie.
Może nam się to wydawać dziwne, niepoważne. Ale czy aby to na pewno nie jest lepsze podejście? Czy życie bez codziennego stresu, burczenia i patrzenia na siebie wilkiem nie byłoby przyjemniejsze?
Jadąc do takich krajów jak Tajlandia można zrozumieć, że czasem gonimy za rzeczami, które tak naprawdę nic nam nie dają. Tworzymy z nich zamienniki szczęścia, coś, co z braku alternatywy, nazywamy ulepszaczami życia. A później człowiek spędza kilka dni w odciętej od świata górskiej wiosce. Ludzie, przybyli z różnych rejonów świata, żyją bez bieżącej wody, z ograniczonym prądem (swoją drogą można by się od nich uczyć ekologii), wiele godzin pieszo do najbliższego sklepu.
I są szczęśliwi, radośni, uśmiechnięci. Żyją życiem, które znają, obserwując co jakiś czas przybywających turystów. Turystów, którzy chodzą dookoła szukając sieci w komórce, robiąc dookoła zdjęcia i narzekając na za twarde łóżko, brak prysznica, wychódek. A dookoła czekają na nich wiatr, Słońce, rośliny, zwierzęta – nieskażone zbytnio cywilizacją, dające gwarancję tego, że może być pięknie – bez tysięcy dolarów pensji, modnych gadżetów i drogich ubrań.
Znalazłeś w tym artykule przydatne informację? A może czegoś Ci w nim zabrakło? Zostaw komentarz, Twoja opinia pomoże mi lepiej dostosować i rozwijać artykuły zawarte na blogu.
Chcesz na bieżąco wiedzieć co się ciekawego dzieje? Dołącz do fanów bloga na facebook’u