Motywacja. Magiczne słowo dzięki któremu ludzie ponoć czynią cuda. Sprawia, że nam się chce, że osiągamy cele, że idziemy do przodu. Motywacja to jednak nie tylko to co chcemy my, ale też co chcą od nas inni. Bo motywacją może być zarówno własna radość czy zdrowie jak i czyjś szacunek, podwyżka, nie utracenie przed kimś twarzy. Czym ona właściwie dla jest?
Mnie motywują inni. Chyba. To, że komuś coś obiecam. Że jestem coś komuś dłużna. Że muszę, że powinnam, bo się umówiłam. Czasem również to, że chcę coś zobaczyć, poznać, rzadziej udowodnić coś samej sobie.
Ktoś do mnie przyjechał, chce zobaczyć rozpoczęcie karnawału. Budzik nastawiony na 3 w nocy. Ja motywuję jego, on motywuje mnie. Wstajemy, wychodzimy, oboje wiemy, że inaczej byśmy nie wstali.
Planuję z kimś wejście na szczyt. Jest środek nocy, przed nami 5600 schodów. Co chwilę zastanawiam się co mi odbiło, żeby się na to zdecydować. I w głowie słyszę odpowiedź – cokolwiek to było, umówiłaś się, nie możesz zrezygnować.
Tydzień przed rozpoczęciem sezonu. Wejście na szczyt jest zaśnieżone. Co chwilę ślizgam się na błocie, zapadam w śnieg i dyszę jak opętana, bo właśnie muszę podejść 900m stromo w górę. Człapię na ten szczyt, obawiając się od razu jak będzie wyglądać zejście. Wchodząc łatwiej jest zapanować nad śliskimi powierzchniami, nawet, gdy jest się bardziej zmęczonym.
Planuję pobudkę o 5. Chcę zobaczyć wschód słońca lub zdążyć na pociąg, który gdzieś mnie zawiezie. Mam 90% szans, że wcale nie wstanę. Tak samo jak o 6. Budzik mnie obudzi a ja przestawię go na dwie godziny dalej. Wschód nie zając, będzie następny. Może pojadę późniejszym pociągiem a może wcale. Co innego, gdy mam już zakupiony bilet. Siła zewnętrzna.
Jestem u podnóża gór. Plany planami, ale może jednak da się wjechać kolejką? Zazwyczaj w górach jestem sama. Zazwyczaj wjeżdżam wtedy kolejką. Czasem schodzę piechotą lub robię sobie trekking gdzieś wyżej. Choć to się chyba zmienia. W Pirenejach weszłam tam gdzie wejść miałam. Mimo, że robiło się późno, że byłam sama.
Planuję zrobić coś dla siebie. Rozpocząć dietę, regulanie biegać, uczyć się języka, zrobić dodatkowy kurs. Czas mija, a nic nie jest skończone. Bo czasem jest chociaż zaczęte. Przecież ja mogę poczekać, innym kazać czekać nie wypada.