Patrząc na dorosłego faceta, wchodzącego do autobusu w kolorowym, kreszowym, dresie, uświadomiłam sobie, że nigdy nie napisałam o lankijskiej modzie. Mimo upału i panującego wszędzie ścisku niemal wszyscy mężczyźni noszą tam eleganckie koszule albo co najmniej koszulki polo. Na dworze jest czterdzieści stopni. W autobusie nie można nawet prosto stanąć, bo z każdej strony pcha się tłum pasażerów. Pootwierane okna nic nie dają, a na dworzu nie jest o wiele lepiej. A mimo to mężczyźni chodzą w białych koszulach, kobiety ubrane są często w sari. Wszyscy trzymają się górnej poręczy, a mimo to po wejściu do autobusu nie tracimy przytomności czując pasażera u naszego boku.
Kiedyś nie zwracałam na to uwagi, nie zastanawiałam się. Aż w ramach couchsurfingu nocował u mnie pewien Portugalczyk. Jechaliśmy autobusem. Raz, drugi, trzeci. Było akurat lato. Około 25 stopni. Chłopak w końcu nie wytrzymał. Spędził już w Polsce kilkanaście dni i wciąż zastanawiał się jak to możliwe, że Polacy tak nie dbają o higienę.

Też Sri Lanka. W wersji turystyczno – rosyjskiej. Akurat w drodze na Sigiriya, wielką skałę, były ataki pszczół, nadal stoją tam „klatki”, w których w razie ataku można się schować. Najwyraźniej ta pani liczyła, że od klatki lepszy jest kamuflaż. Zabrakło tylko paseczków ;)
Mieliście kiedyś przyjemność stać koło osoby, która z lubością trzymała się górnej poręczy? Marzyła Wam się maska tlenowa? Ów Portugalczyk nie mógł wyjść z podziwu, bo jakby nie patrzeć średnia temperatur w Portugalii jest trochę wyższa. A mimo to nikt nie śmierdzi. Jak sobie zresztą przypomnę strajk na kolei w Lizbonie… Wsiadłam do pierwszego pociągu, który wreszcie tego dnia odjechał. Nie było czym oddychać. Okna pozamykane, średnia osób na metr kwadratowy nie mieściła się nawet w lankijskich standardach. Ale łapiąc resztki powietrza nie trzeba było przy tym zasłaniać twarzy. A upał był niemiłosierny.
Ja wiem, że temat trochę nie na czasie. Zamarzający deszcz szczelnie pokrył nasze samochody, a grube puchowe kurtki są w stanie ukryć często nawet najgorszy zapach. Miało być zresztą o lankijskiej modzie, a nie polskich zapachach. Ale tak mi się przypomniało. Po pół roku od zobaczenia tego kreszowego dresiku. I zamiast czekać kolejne pół postanowiłam zapytać. Czy to tylko moje (i moich gości) wrażenie czy jednak nasza polska specyfika?