Biuro podróży. Last minute. Wycieczka. Piękny hotel, basen, drinki. All inclusive. Plaża? A po co – piasek, fale… Przecież jest basen. A tam alkohole, napoje, desery. Wszystko piękne, idealne, na miejscu. Ciepła woda, wygodny leżak, hotelowy ręcznik.
Wracasz z wakacji i opowiadasz znajomym. W styczniu byłem w Tajlandii, w maju w Portugalii a w październiku wybraliśmy się do Brazylii. Mówię Wam – było cudownie – fajny hotel, bar otwarty do późna, i te imprezy. Co widziałeś? No jak to, przecież mówię, hotel był boski.
Nie będę nikogo wysyłać do Polski. Ale po co spędzać w samolocie kilkanaście godzin, wybierać się na drugi koniec świata, skoro za te same lub mniejsze pieniądze w Portugalii, Grecji, Egipcie czy Tunezji będziemy mieli to samo – fajny hotel, bar otwarty do późna, no i te imprezy. Przecież i tak nie wyjdziesz za bramę hotelu… czy inne zapewnią ci życie na najbliższe dni lub tygodnie. Z drinkiem, z palemką i kelnerem na każde zawołanie.
Dodaj komentarz