Kiedyś podróżowałam tylko po Europie. Przedłużałam weekendy, regularnie zrywałam sę ze szkoły, żeby korzystając z busowej trasy ojca zobaczyć coś fajnego. W ten sposób zwiedziłam Chorwację, dotarłam do Bośni i Hercegowiny, zaliczyłam morderczy maraton 3500km bez-przerwy-w-dwóch-kierowców-
Później trochę podrosłam. Bilety lotnicze były jeszcze dość drogie, więc poza wizytą w Tunezji, na Teneryfie i locie do pracy w Manchesterze, musiałam chwilę poczekać na Ryanaira, Wizzaira i inne lotnicze cuda XXI wieku. Zaczęły się dłuższe weekendy – Rzym, Paryż, Lizbona. Aż w końcu odkryłam Tajlandię, Azję i zaniedbałam nasz kontynent.
Postanowiłam to zmienić. To lato należy do Europy. A przynajmniej jej kawałka. Jaki jest plan?
Brandenburgia
Zaczynam nie tak daleko. Już jutro rano ruszam pociągiem do Berlina, aby razem z Agnieszką, czyli Zależną w Podróży i Koralinową częścią TropiMY Przygody poznać okolice mojego ukochanego miasta. W Poczdamie byłam raz jedyny dziewięć lat temu, teraz wyruszymy również odrobinę dalej, do Brandenburg an der Havel. Dzięki grupowemu biletowi regionalnemu pięć osób przez cały dzień podróżować może za 29 euro, czyli niecałe 6 euro za osobę – bez ograniczeń.
W ogóle jeżeli chodzi o koleje to – robiąc research przed Szwajcarią, o której napiszę za chwilę – odkryłam kilka całkiem fajnych opcji. Dzienny bilet przez niemieckie landy w jednym kierunku, ale z dowolnymi przesiadkami kosztuje €44 dla jednej osoby. Drogo? Można pojechać z przyjaciółmi. Każda kolejna osoba płaci dodatkowo tylko 8 euro, więc jeśli będzie Was piątka, wyjdzie niewiele ponad 15 euro na osobę. Za cały dzień jeżdżenia po Niemczech :)
Szukajcie nas pod hashtagiem #traintoBrandenburg
Lazurowe Wybrzeże
Moje dawne marzenie i coś, co do dzisiaj wypominam mojemu ojcu ;) Otóż jeszcze przed wspomnianym Just5 jeździł z niejaką Aldoną Dąbrowską. Rudą dziewczyną przecierającą szlaki disco polo. W Nicei kręcili teledysk „Chcecie banana?”. Było miejsce, ale po mnie nie wrócili. A przecież ja do drogi jestem gotowa (prawie) zawsze.
No więc jadę w lipcu. Wszystko przez Kasię na Rozdrożach właściwie. Zapytała mnie niedawno czy chciałabym z nią jechać. Busem nie chciałam, ale jak tylko okazało się, że dzięki Deutsche Bahn otrzymam wymarzony bilet Interrail (o którym kilka słów na końcu) rzuciłam się w wir hotelowych poszukiwań. Niedaleko zresztą szukać musiałam, bo wygrałam kiedyś nocleg w mercure. I tak zrobiłam rezerwację, zaplanowałam wyjazd i tak spędzę pierwszy weekend lipca. Muszę jeszcze ogarnąć nocne, francuskie, pociągi.
Szwajcaria
Nadal szukam wskazówek i inspiracji. Jeśli więc coś polecacie – koniecznie piszcie. Szwajcaria jest mała a można by po niej podróżować rok i nadal nie wszystko by się zobaczyło. A ja mam tylko 2-3 weekendy, może kilka wieczornych wypadów po okolicy. Na pewno będą widokowe pociągi, będzie Ticino z pięknymi Lugano, Locarno i Bellinzoną. Być może wybiorę się na Tiltis, choć bardziej ciągnie mnie do Jungfraujoch – najwyżej położonej stacji kolejowej w Europie z obłędnemu widokami. Jedyne co mnie odpycha to równie obłędne ceny dostania się tam. Objadę pewnie kawałek Jeziora Bodeńskiego, wodospady na Renie (największe w Europie) trafiając w końcu do Niemiec.
Podróż na bieżąco będziecie mogli ibserwować pod hashtagiem #PociągiemprzezEuropę
Niemcy
Dobrych kilka lat temu zjechałam kawałek tej okolicy. Wylądowałam w Stuttgarcie i razem z koleżankami zjeździłyśmy Baden-Württemberg. Było Karlsruhe, Stuttgart, Baden-Baden i kilka innych. Zahaczyłyśmy nawet o Strassbourg, pierwszy raz byłam wtedy w Bazylei, o której nawet nie myślałam, że będę tam kiedyś mieszkać.
W moich niemieckich planach jak na razie znalazły się Konstancja, Meersburg, Stein am Rhein i Friedrichshafen. Być może na część z nich uda mi się namówić Kasię.
Włochy
O nie zahaczę pewnie tylko na moment. Z Locarno pojadę nad Jezioro Como, które marzyło mi się już wcześniej, ale upewniłam się w tym przekonaniu dzięki Wędrownym Motylom. Rozważam jeszcze przejazd Bernina Express, który przez Włochy przejeżdża, ale zobaczymy czy starczy na nią czasu.
To musi kosztować majątek, czyli jak nie zbankrutować podróżując pociągiem po Europie
Pociągi w Szwajcarii czy Niemczech nie są tanie. W Szwajcarii są wręcz przeraźliwie drogie. Są jednak na to sposoby. Warto szukać okresowych promocji, korzystać z biletów grupowych lub jednodniowych. Deutsche Bahn takich promocji i ofert ma sporo. Wspomniany wcześniej bilet jednodniowy za 44 euro, podobny na jeden z regionów kosztuje jeszcze mniej (29 euro). Jest też Europa Special, w której trasy międzynarodowe zaczynają się od 39 euro i w końcu Interrail, z którego dobrodziejstw zamierzam właśnie skorzystać.
Typów biletów Interrail jest kilka. Można wybierać pomiędzy 5,10,15, 22 i 33 dniami w przypadku biletu globalnego (czyli na całą Europę) lub wybrać bilet na jeden kraj i mieć opcję 3, 4, 6 lub 8 dni do dowolnego wykorzystania w przeciągu miesiąca. Interrail Global niewiele ma ograniczeń. Wszystkie szczegóły dotyczące Interrail i innych biletów okresowych znajdziecie na stronie Deutsche Bahn. Nie wszystkie firmy kolejowe są obsługiwane, ale znaleźć można na pewno te największe. Z poskładanych tras można zjechać Europę, a jego koszt – zwłaszcza na zachodzie – zwróci się ekspresowo. Dużo będę więc w czerwcu i lipcu pisać o nieodkrytych przeze mnie wcześniej regionach Europy – zwłaszcza tych, do których dojechać można pociągiem.
Zaglądajcie, zwłaszcza jeśli czujecie pociag do pociągów (i ciekawych miejsc Europy) ;)
Znalazłeś w tym artykule przydatne informację? A może czegoś Ci w nim zabrakło? Zostaw komentarz, Twoja opinia pomoże mi lepiej dostosować i rozwijać artykuły zawarte na blogu.
Chcesz na bieżąco wiedzieć co się ciekawego dzieje? Dołącz do fanów bloga na facebook’u
Ewa Jermakowicz
